» Blog » Wzorce i inspiracje
10-08-2008 13:26

Wzorce i inspiracje

W działach: RPG, Magia i Miecz, Inspiracje | Odsłony: 4

Wzorce i inspiracje
Chyba najbardziej inspirujące dla mojego prowadzenia były nie same systemy, ale scenariusze, które czytałem. Na początku sam wymyślałem przygody, przez co brakowało im trochę świeżości nowości. Ciągle obowiązywała mapka, pretekstowa fabuła, niedopracowane szczegóły, ba, sam główny schemat często był dziurawy. Oczywiście charakter postaci i ich zaszłości były trzeciorzędne, o ile nie nieobecne.

Z czasem zacząłem sięgać po gotowe scenariusze. To z nich uczyłem się, jak planować fabułę, jak przygotować się przed sesją, żeby umilić graczom zabawę. Zacząłem od kampanii do Warhammera pt. Wewnętrzny Wróg. Cykl przygód nie był specjalnie udany. Pewnie głównie dlatego, że mroczne rytuały, odprawiane przez kupców w dokach Altdorfu, nie do końca są tym co mnie kręci. Nauka, jaką z tego wyciągnąłem: fajnymi rekwizytami są wszelkiego rodzaju listy i dokumenty, napędzające historię.

Drugim źródłem pomysłów była Magia i Miecz. W czasie moich pierwszych przygód najciekawsze przygody pisano do Zewu Cthulhu, w który szybko się zaopatrzyłem. Pomysły zawsze były tam najoryginalniejsze, a atmosfera bardzo mi odpowiadała. Jako pierwsza odcisnęła na mnie piętno Parodia (aut. Chris Klepac i John Tynes). Tytułowy potwór, przerażający hotel i rytuał pieczętowania na długi czas zdominowały moją wyobraźnię. W zasadzie chciałem, żeby każda przygoda tak wyglądała.

Innym zewowym scenariuszem był tryptyk o tytułach jak z trzech części Władcy Pierścieni. Na szczęście nie poprowadziłem go wtedy, bo pewnie bym zepsuł jego potencjał. Najważniejsze chyba było to, że po raz pierwszy spotkałem się z pomysłem składającym się z kilku części, z których każda była perłą sama w sobie, a jednocześnie składały się w jedną, konsekwentną całość. Żadnego zapychacza fabularnego, każdy szczegół istotny i ciekawy. Kolejną sprawą było przeniesienie topografii mojej wyobraźni z zamków, hoteli, i innych typowych budynków w przestrzenie zaskakujące i oryginalne.

Największą zasługą gotowych scenariuszy było… rozczarowanie nimi. A pośrednio i sobą, gdyż zauważyłem, że nie wychodzi mi korzystanie z cudzego tekstu. Dużo lepiej się poruszałem w światach, które sam wymyślałem od początku — tu historia zatoczyła jakby koło, ale po drodze zdążyłem się zmienić. Więcej, unikałem czerpania z cudzych pomysłów, nawet jeżeli to były filmy czy literatura. Stawiałem na prywatne oświecenia i tak mi zostało do dzisiaj.

Moje pozaeRPeGowe inspiracje nie były typowe:
— literatura — a guzik. Po pierwsze, Basia czyta na potęgę i prawie niemożliwe było natrafienie na coś, czego już nie znała. Używanie pomysłów, które nie były świeże nie wchodziłoby w grę. Później, jak wspomniałem, takie szukanie pomysłów już mnie w ogóle nie interesowało.
— film — niestety i tu klapa. U początków prowadzenia chyba nie oglądałem zbyt wielu filmów, które były w klimatach moich przygód. Dopiero w okresie prowadzenia WoDu zacząłem wplatać pojedyncze pomysły filmowe.
— muzyka — bingo! Wbrew pozorom, to dla mnie najbardziej inspirująca ze sztuk. Słuchając muzyki mam tendencję od odpływania myślami, dlatego też bardzo lubię ścieżki dźwiękowe do filmów oraz utwory posiadające "fabułę". Pojawiające się w głowie obrazki zamieniają się w sceny, a w końcu i scenariusze. Nic, tylko przenosić do gry fabularnej.

W ten sposób już w okresie "dojrzałości" powstał mój scenariusz pt. Rogier i Marianna do 7th Sea. Mam do niego ogromny sentyment, choć niestety nie spisałem go w dobry sposób. Wszystkie sceny zostały zaprojektowane pod konkretne utwory — i jednocześnie z ich bezpośredniej inspiracji.

Komentarze


MEaDEA
    Zdecydowanie literatura
Ocena:
0
Mnie zdecydowanie bardziej inspiruje literatura. Najbardziej stara i zapomniana przez świat.

Muzyka wzbudza emocje ale nie inspiruje mnie fabularnie. Mity i takie tam inne dyrdymały podają wszystko na tacy ^^
10-08-2008 18:00
kaduceusz
   
Ocena:
0
:-) Parodia była bodaj pierwszym scenariuszem do ZC, który czytałem (bo był w pierwszym numerze MiMa, który kupiłem). Ba, była też pierwszym scenariuszem do ZC, który próbowałem prowadzić. Pierwszym i ostatnim ;-)
10-08-2008 20:08
Kot
   
Ocena:
0
Na mnie również Parodia zrobiła duże wrażenie. Poprowadziłem ten scenariusz z naprawdę doskonałym wynikiem - dwie graczki poprosiły mnie, abym nie prowadził aż tak strasznych sesji, szczególnie z takimi rzeczami. Śmiertelnie przeraziła je 'ręka', rzucająca się w ich stronę.

A co do inspiracji, to również bardzo mocno inspiruję się muzyką. Chociaż nie zawsze na tyle mocno, by stworzyć na jej podstawie cały scenariusz.
11-08-2008 11:53
~Drachu

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Tylko raz napisałem scenariusz pod wpływem muzyki. Akurat jestem z niego zadowolony (no bo to mój Quentinowy był), ale na codzień wykorzystuję inne źródło pomysłów na przygody - ilustracje.

Oglądam obrazki i już wiem co chcę poprowadzić.

Jeśli idzie o Wewnętrznego Wroga - żadna ina cudza (w sensie nie moja) przygoda nie sprawiała mi takiej radochy w prowadzeniu co Smierć na Rzece Reik. Prowadziłem niejeden cudzy produkt, zarówno moduły do moich ulubionych systemów, jak i teksty z MiMa, ale śnrr jest nie do pobicia. A nie, przepraszam - są scenariusze mogące ze śnrr konkurować (Sen o głębinie, Nowy Mir na Wyspie Roż, Kodeks Bushido, Ten scenariusz z Płaczu i Zgrzytania Zębów, kilka innych niezłych, których w tej chwili nie pamiętam, ale są), ale tylko śnrr prowadziłem siedem razy :)
11-08-2008 13:18
rincewind bpm
   
Ocena:
0
Hm, skąd ten obrazek?
11-08-2008 14:10
Mayhnavea
   
Ocena:
0
@ Magda:
No tak, u mnie przez lata się zmieniło :) Ale to dopiero w czasach późnego WoDu, hehe. nie ma nic smaczniejszego niż dobrze przerobiony mit albo klasyczna fabuła wywrócona na lewą stronę ("Rogier I Marianna" jest w całości oparty na "Romeo i Julii" - taka praca archeologiczna nad Weroną).

@ Kadu:
A dla mnie to był drugi numer. Dla porównania:
http://free.of.pl/m/moonwolf/?cham ber=arch1&Action=show&Numer=1(25)/96 &Comment=true
Wcześniejszy 11(23)/95 ktoś mi sprzątnął sprzed nosa w kiosku. Mam wszystkie numery, które się od tamtej pory okazały. Wielka szkoda - i klapa naszego fandomu - że pismo upadło i nikt go nie podniósł.

@ Drachu:
Niestety, to były dla mnie czasy, kiedy nie potrafiłem dobrze wykorzystywać scenariuszy z podręczników, przede wszystkim nie wiedziałem, jak się do teg porządnie przygotować. Dzisiaj może szło by mi lepiej - ale tego nie wiem, nie praktykuję ;)

@ rince:
A skubnąłem jakoś z Googli :|
11-08-2008 16:35
kaduceusz
   
Ocena:
0
Ej, nie, 24 też miałem :-D

Drachu - siedem razy ŚNRR? Wow. A Szarą Eminencję prowadziłęś?
11-08-2008 18:12
Drachu
    @Kadu
Ocena:
0
Ani razu :P ŚNRR i Cienie nad Boegenhaffen prowadziłem parokrotnie. Coś się Psuje w Zlewie i Wewnętrznego wroga po dwa razy. Imperium w Płomieniach pół (zacząłem, ale nie skończyłem).

A Szarej Eminencji nigdy. Ona sama w sobie nie jest specjalnie ciekawa. Ma fajny pomysł i udaje cholernie zaawansowaną, ambitną i dojrzałą, ale sama konstrukcja tejże ma poważne dziury - łatwo wpaść w schemat przy kolejnych BNach, śledztwo jest po nic - bo wystarczy znaleźć kuzynkę Ehrlicha i wszystko samo się rozwiąże, przekonywanie BNów i grafa jest po nic - bo niezależnie od efektu po odnalezieniu kuzynki Doppelganger wpadnie, graf się przebudzi z marrazmu i wszyscy będą żyć długo i szczęśliwie.
Ogólnie - nie miałbym serca powiedzieć graczom, że ich wysiłki na pierwszych dwóch sesjach (SE to wg. mnie scenariusz na 3 posiedzenia) są na nic :P
11-08-2008 18:56
Linka
   
Ocena:
0
Ja jestem za młoda na MiMy :P Ot, kilka numerów wpadło mi w ręce jako spadek po starszej generacji, ale nie było ich na tyle dużo, żeby mogły w znaczący sposób wpłynąć na mój styl prowadzenia.
Muzyczne scenariusze bardzo lubię (strasznie podobało mi się wykorzystanie muzyki, prócz "Rogera i Marianny" w jeszcze innym quentinowym scenariuszu - "W niczym nie ma więcej życia niż w śmierci"). Tyle, że prowadzenie gotowych przygód rzadko mi wychodzi. Zazwyczaj wszystko mi się rozłazi na kilkanaście wątków. (Dlatego tak strasznie podobała mi się "Szara Eminencja", po której Drachu się właśnie przejechał. "Eminencja" może się rozłazić, można ją obudowywać wątkami, a jednak wszystko krąży wokół osi scenariusza.)

Ale w sumie wolę własne przygody, a najbardziej inspirują mnie... gracze. Zawsze po sesji wystarczy mi przeanalizować wszystkie działania bohaterów, żeby pomysły na kolejne przygody pojawiały się same.
13-08-2008 12:21
Qball
   
Ocena:
0
Jeśli chodzi o muzykę to najbardziej inspirująca płyta jaką słyszałem to "Haelucynogenoeklektyzm czyli przypowieść o zagubieniu w czasoprzestrzeni" L.U.Ca. Piękna sesja grozy by z tego wyszła, z każdym kawałkiem przypisanym do jakiejś sceny.

Polecam z całego serca.
16-08-2008 20:19

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.