» Blog » Unstoppable tiger, immovable dragon
14-08-2008 22:13

Unstoppable tiger, immovable dragon

W działach: Film | Odsłony: 1

Unstoppable tiger, immovable dragon
Ostatnio na Polterze jest moda na wpisy o filmie Batman: Dark Knight. Nie powiem, że się temu dziwiłem, a już od wczoraj sam mam ochotę zabrać głos. Nie będę powtarzał peanów, jakie są rozgłaszane wszem i wobec w kolejnych recenzjach. Nie zamierzam wystawiać kolejnej noty 9,5/10 ani zgłaszać Heatha Ledgera do pośmiertnej nominacji do Oscara. Po prostu, zgadzam się z tymi wszystkimi opiniami i podpisuję pod każdą z osobna. Postanowiłem podzielić się kilkoma spostrzeżeniami, które uważam za nieco bardziej osobiste. No, może prócz jednego, które chyba ma charakter prawie ogólnoludzki, a od którego zacznę.

Maggie Gyllenhaal, która przypomina poczciwą panią weterynarz, nie powinna się pojawić w tym filmie w innej roli niż statystka (najlepiej taka z gumową maską na głowie i sklejonymi rękami. Choć mogłaby mieć problemy z odegraniem trzęsienia się). Dramat! Nie wiem, czy to spojrzenie spaniela na nieco obrzmiałej twarzy było wystudiowane. Być może tak, bo repertuar min w stylu Księżniczki Lei, przypominającej sobie przepis na barszcz, opanowała w 100%. Jako jedyny.

Rozumiem, że twórcy nie chcieli kolejnej plastikowej durnostojki u boku Batmana, ale pójście w konwencję holenderskiej mleczarki było przegięciem w drugą stronę. Dziewczyna nie potrafiła zagrać ani zakochania, ani desperacji, ani strachu. W łapach Jokera z nożem praktycznie wsadzonym do ust powinna przynajmniej drżeć, jeżeli nie płakać, ślinić się, kapać z nosa i dać upust pęcherzowi. Niestety, filmowa "Szpachel" zachowała zimną krew, jakby właśnie opuściła gabinet psychoterapeutki.

Ale dość o niej, kto widział, ten wie co mam na myśli. A teraz garść innych spostrzeżeń i refleksji:

1. Joker — przetłuszczony, śliniący się, ciamkający, był doskonały. Ech, to chyba też wiedzą wszyscy, ale nie sposób o tym nie wspomnieć..

2. Scenariusz był wspaniały. W zasadzie składał się z trzech nowelek połączonych w jedną, spójną całość. W kilku momentach czułem, że zbliża się jakiś punkt kulminacyjny i było mi przykro, że film zaraz się skończy. A nie skończył. Po seansie poczułem się naprawdę dobrze… nakarmiony.

3. Sceny akcji były świetne. Pomijając świetne zdjęcia i szybki montaż, uwagę przyciągały naprawdę błyskotliwe pomysły na aranżacje kolejnych pościgów czy akcji w wieżowcach.

4. Skoro już poruszyłem kwestie architektury: Gotham było mało "Gotham" (to wczoraj ustalaliśmy z Soffi). Zabrakło choćby najdrobniejszego akcentu gotykpunkowego. A przecież między wieżowce można było wcisnąć mała katedrę. Albo "zaostrzyć" kilka zbyt płaskich dachów wieżowców. Skoro miasto jest lustrzanym odbiciem samego Batmana, jakiś mroczny akcent powinien się był pojawić. Jedyna prawdziwie gothamska scena to była defilada na wąskiej ulicy między nachylającymi się ku niej kamienicami.

5. Moim zdaniem najmocniejszą scena filmu był dramat dwóch statków. Uważam, że była to mocna i gorzka aluzja wobec polityki Georga Busha:
— pokazała, że demokracja jest formą zawoalowanej dyktatury. Ludzie wybierają, ale to ktoś im mówi, spośród czego;
— wskazała, że w sercu samej demokracji też drzemie rozkład. Ludzie nie są dobrzy (nie z natury, ale z wyboru) i podejmują okrutne decyzje. Jako masa nie powstrzymają się przed wykluczeniem czy rytem ofiarniczym. Nierozwiązana pozostaje tylko kwestia odpowiedzialności. To, że kluczyk w detonatorze był jeden, uratowało ludziom życie. Gdyby dało się użyć go zbiorowo, tłum nie miałby z tym problemów (stąd np. rytuały kamienowania, w których uczestniczy cała zbiorowość);
— pierwszą naprawdę moralną osobą w tej sytuacji okazał się więzień — uważam, że jego pomarańczowy strój, przywodzący na myśl Guantanamo, nie był wybrany przypadkowo.

6. Batman i Joker zostali zestawieni fenomenalnie, a jednocześnie inaczej niż to dyktuje tradycja. Wcześniej Joker był dokładnym odbiciem Batmana, obaj pogrążeni byli w szaleństwie. Różnica polegała na tym, że jeden się mu poddawał, a drugi dokonywał freudowskiego wyparcia, kanalizując energie na czynienie sprawiedliwości.

W Dark Knight ta kwestia się zmieniła. Nie do końca nawet jest tak, że zgodnie z mitologicznym schematem jeden uosabia Porządek, a drugi Chaos. To coś więcej. Joker świetnie zdiagnozował sytuację. Porządkiem było społeczeństwo, czyli gromada ludzi wraz z ich zarządcami i instytucjami. Porządek jest wbrew pozorom siłą dynamiczną, nie znoszącą zbytniej stabilizacji. Cały system społeczny może się przewrócić do góry nogami pod wpływem katastrof i rewolucji, ale Ład znów zapanuje, dostosuje się do nowych okoliczności. Po raz kolejny zdefiniuje swoje Centrum, nałoży stygmaty na Peryferia i zmarginalizuje je, wyprze albo złoży w ofierze w imię Świętego Spokoju.

Na tym marginesie są właśnie dwaj dziwacy, dwa wyrzutki, dwa freaki. Joker znów błyskotliwie nazwał ich relację w pięknej sentencji: This is what happens when an unstoppable force meets an immovable object. Joker jest chaosem — Batman jest Constans. Tym, co nie może się zmienić niezależnie od jakichkolwiek czynników zewnętrznych. Porządek zaś działa pomiędzy oraz poza nimi, to na zmianę zmieniająca się i krzepnąca magma.

Nie spodziewałem się, ze Mroczny Rycerz da mi tyle do myślenia ani że popchnie refleksje w tę stronę. Jestem bardzo ciekaw, kto będzie kolejnym przeciwnikiem Batmana (bo z Jokera pewnie na razie zrezygnują) i czy ich relacja zostanie sproblematyzowana na równie zaskakującym, wysokim poziomie.

Komentarze


neishin
    cóż
Ocena:
0
Ogólnie tak, zgadzam się, ale:

1. Pomarańczowe stroje więźniów to bodajże standard w amerykańskich więzieniach. Nie dorabiajmy na siłę nawiązań.

2. Batman i Joker nie są przeciwieństwami i to już było roztrząsane w conajmniej kilku komiksach z tymi dwoma w rolach głównych. Powiedziałbym, że film Nolana podsumowuje ten nurt w gackowatości:D
14-08-2008 22:26
Repek
    @Re
Ocena:
0
estem bardzo ciekaw, kto będzie kolejnym przeciwnikiem Batmana (bo z Jokera pewnie na razie zrezygnują) i czy ich relacja zostanie sproblematyzowana na równie zaskakującym, wysokim poziomie.

Trudno powiedzieć. Imho nie da się tego zrobić tak, by przekonać 'komiksiarzy', którzy - jak napisał neishin - znają ten antagonizm od lat. I widzą w nim sedno komiksu, bo temat ten przerabiano na dziesiątki sposobów. Tu jeszcze raz +1 neishin - rzeczywiście, Nolan [a może jest brat?] postanowił nam to streścić w pigułce. I dobrze. :)

Żeby znowu jakiś konflikt nas ruszył, należałoby go trochę wykreować i sprowadzić sens istnienia Batmana [i Gotham] właśnie do niego. Sądzę, że raczej zostanie wykonany krok w stronę relacji Gacek-Catwoman, który również w ostatnich latach był mocno eksploatowany w komiksach.

Czyli nieco więcej seksu [jak w Returns Burtona]. I może bardziej Moore'owato? :)

Ps. Graficzka z notki - kupiłem sobie właśnie ten plakat. :P

Pozdrówka
14-08-2008 22:51
Molik
   
Ocena:
0
@ repek - ja nie wiem, gdzie to powiesisz, żeby nie mieć dreszczy na widok Jokera :) .

@ Mayhnavea - co do szpachla całkowita racja, ta pani bardzo nie pasowała do tej roli :) .

Też podzielam zdanie, że za mało Gotham w Gotham było, brakowało scen takich jak w "Batman: Początek".

I taki mały bonus, o ile nikt nie usunie :D :

http://daria24.wrzuta.pl/film/s48S fXS4Q3/batman_vs_joker_-_mroczny_rycerz
14-08-2008 23:57
Repek
    @Molik
Ocena:
0
Hehe, fajna wrzutka.

Plakat powieszę przed kompem, nad monitorem. :)

Pozdro
15-08-2008 00:21
beacon
   
Ocena:
0
neishin +1, wątek takiej a nie innej relacji Batmana i Jokera był wałkowany masę razy w komiksach. Dobrze, że ktoś pokazał tą wersje w filmie, dzięki temu dotrze to też do widzów spoza komiksowej ferajny. A Batman od dawna nie uosabia już Porządku.


Polityczne analizy pod kątem Busha, demokracji itd. sobie daruję - są utkane trochę na siłę. Scena ze statkami to faktycznie po prostu "eksperyment społeczny", przeprowadzony w bezpiecznym nawiasie fikcji.


Sam film to świetnie skontruowany dramat. Nie jest wybitnie głęboki, ale dobrze pokazuje to, co komiks pokazywał od dawna, a o czym ludzie spoza czytelników komiksów nie wiedzieli. I przez brak świadomości czego niedoceniali Batmana jako bohatera.

Co do Gotham - ten film przenosi nas w bardziej realistyczne ujęcie Batmana. Oczekiwanie po Gacku gotyk-punku to niepoprawne bazowanie na memach z Burtona. W komiksie często Gotham było mroczne, ale zupełnie nie gotyckie. I nie zawsze cierpiało razem ze swoim strażnikiem.


Innymi słowy - z Julkiem nie zgadzam się prawie w ogóle ;p
15-08-2008 00:33
Repek
    @beacon
Ocena:
0
Batman od dawna nie uosabia już Porządku.
A co? Bo imho w tej kwestii nic się nie zmieniło. Bohater od tego jest, by uosabiać porządek [lub go zaprowadzać, co zazwyczaj na jedno wychodzi], czy to Gacek czy inny koleś w rajtuzach.

Polityczne interpretacje czasem są fajne. W artykule Zalewskiego w Polityce przywołanych jest kilka, część dość zabawnych. :)

Pozdrówka

15-08-2008 01:23
rincewind bpm
   
Ocena:
+1
Fajna notka :)

1. Rzeczywiście tło mogłoby być lepsze. Teraz miasto nie skupiało na sobie szczególnej uwagi.

2. Według mnie takie konkretne interpretacje polityczne są czynione nieco na siłę :) Dużo częściej autorzy odwołują się do określonych typów zjawisk. Joker sieje terror i Osama sieje terror, ale to nie znaczy, że Joker to taki ukryty, batmanowy Osama :P I dobrze, bo często odwołania "po nazwisku" są robione w kiepskim guście, w bardzo populistyczny sposób. Po prostu, jeżeli mam wybrać dwa filmy, które "mówią" odpowiednio:

a) jestem filmem o walce ze złem i o tym, jak łatwo się pomylić i zepsuć wszystko jeszcze bardziej
b) jestem filmem o Bushu i nikt nie lubi Busha, ale to głupek, więc jadę po Bushu ile wlezie

Wybieram a) :) I choć trudno mi spierać się z dosyć daleko idącą interpretacją z notki to nie sądzę, by autorzy myśleli akurat o jednej osobie.
15-08-2008 03:45
~a.n.

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@repek: Można wiedzieć, gdzie kupiłeś ten plakat?:)
15-08-2008 11:10
Mayhnavea
   
Ocena:
0
1. Nie ukrywam, jeste wychowany bardziej na filmach o Batmnie niż komiksach o nim. De facto komiksy czytałem bardzo dawno temu. Faktycznie, odwołałem się więc od konwencji, którą zaproponował Burton, ale mającej korzenie w tym, co znałem.

Fajnie, źe zaszły takie zmiay I ciszę się, że zostały tak zgrabnie pokazane w filmie.

2. Pomarańczowe stroje – zaznaczyłem, źe to moja osobista interpretacja, nie sprzedaję tego jako ogólnej Prawdy.

Bazuję na swoich skojarzeniach, pomarańczowy strój (nie jest standardowy, w „Prison Break takich nie mają; zarezerowany jest tylko dla wyjątkowo „niepokornych“ więźniów) jak dla mnie przywołuje Guantanamo automatycznie.

No, nie tylko dla mnie:
http://en.wikipedia.org/wiki/Guant anamo_captive%27s_uniforms
Kiedy Banksy zrobił swoją słynną akcję, ustawiając w Disneylandzie manekina, ubranego na pomarańczowo, Amerykanie nie mieli źadnego problemu ze zidentyfikowaniem odwołania do tego konkretnego więzienia, a nie więziennictwa w ogóle:
http://www.youtube.com/watch?v=jkZ oC6dwRqE

Na tym polega różnica między odczytywaniem znaczenia a interpretacją – ja interpretuję to tak, ale inni nie muszą się ze mną zgadzać.

3. Interpretacja polityczna – nikt nie odwołał się do pozostałych argumentow poza ciuchami.
Nie twierdzę, że autorzy chcieli, żeby którakolwiek ze scen miała polityczny wydżwięk – wtedy więzień byłby Arabem o długiej brodzie.
Dlatego napisałem, że to aluzja. Wbrew – być może – oczekiwaniom odbiorców, źeby każde dzieło było niezależne i samowystarczalne, nie da się go oderwać od kontekstu kultorowo-politoczno-ekonomiczno-społecznego. Nie wiem, czy ktoś wśród twórców śiadomie chciał nawiązać do politki – czy na odwrót, bierzące problemy zainspirowały konflikt

Komiksy (zwłaszcza o superbohaterach) zawsze – świadomie bądź nie – odpowiadały na problemy kulturowe (Zimna Wojna, komunizm, terroryzm). Dziwię się, że tek negatywnie podchodzicie do samego pomysłu na taką interpretację/

4. Gotham – fajnie, że autorzy stawiają na „realizm“, ale ja go nie kupję i juź. Batman jako rycerz swojego miasta jest z nim symbolicznie związany. I to, źe Gotham wygląda jak pierwsze z brzegu megalopolis, świadczy równieź o samym bohaterze. A szkoda, bo „srealizm“ nie musi zakładać całkowitego zerwania z konwencją.

P.S. Ten obrazek specjalnie tu zamieściłem z dedykacją dla repka. Można go znaleźć na Allegro ;)
15-08-2008 11:19
Repek
    @Re
Ocena:
0
@a.n.
Na Allegro:
Tutaj
Jeszcza są.

@Marheva
Ta konwencja, do której się odwoływałeś, w ogóle jest w 99% Burtonowska. :)

Co do polityki.
Imho część skojarzeń politycznych jest jak najbardziej uprawniona i zasadna. Więźniowie to raz, kara śmierci dwa, podsłuchiwanie społeczeństwa to trzy. To wszystko jest oczywiście bardzo proste [uproszczone], ale w sam raz pasuje do tego typu filmu.

JA osobiście zazwyczaj się wręcz bronię, by nie widzieć wszędzie kontekstu bieżącej polityki, ale tu był on aż nadto wyraźny.

BTW: Gdzieś ostatnio czytałem o tym, że zapytano Obamę i McCaina, którego superhero lubią. McCain - Batman, bo robi to, co słuszne [afair]; Obama - Spidey, bo "nigdy nie szedł na łatwiznę" [to się dopiero nazywa interpretacja polityczna - czyt. dokonana przez polityka].

Pozdrówka
15-08-2008 12:21
Mayhnavea
   
Ocena:
0
@ repek:
No to interpretacja Burtona stała się dla mnie wzorcowa ;) Ale w tych częściach Batmana, które czytałem, jak i w dużej części poprzednich filmów ma ona swoje odzwierciedlenie i uzasadnienie.

Co do polityki, to jeszcze można przytoczyć konflikt USA-Chiny, problemy z mafią (najwyraźniejsze: afroamerykańska, rosyjska i chińska).

Dla mnie komiksy o superbohaterach są doniosłe kulturowo z dwóch powodów: wątków mitologicznych oraz szybkiego reagowania na zjawiska polityczne właśnie.
15-08-2008 12:59
Ollofeli
    siemka
Ocena:
0
jestem świerzo po filmie i przyznam, że film mógł skłonić do zastanowienia, po twojej recenzji i swoim odbiorze, tylko myśle sobie, że tak bardzo dostrzegamy to o czym wiemy. Jakaś sfera istnienia, która w nas aktualnie najbardziej tkwii, znajduje swoje rozgałęzienia w czymś, co pewnie w zamyśle miało do czego innego nakłaniać albo nie miało sprecyzowanego celu. ja tam dostrzegłem cynizm i wydobywającą się ze świadomosci dobroć - walczącą, konającą.
moim zdaniem film był za długi i może zafascynowałbym się pewnymi jego elementami, gdyby było one mi obce, nie byłyby moją codziennościa. Joker był dla mnie jak Tinigrifi z Technokapłanów - mówiący: głupio by było - skoro istniejemy - żeby było nudno.
scena, w której wysadza szpital, zabawia się z detonatorem, który jakby nie działa jest SUPER.
pozdro Mayhnavea
26-08-2008 23:06

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.