» Blog » John Wick a sprawa polska
31-08-2009 14:21

John Wick a sprawa polska

W działach: 7th Sea, Konwenty, RPG, Legenda Pięciu Kręgów, Houses of the Blooded | Odsłony: 54

John Wick a sprawa polska
Tegoroczny Polcon był pierwszym, na którym się pojawiłem, spędziłem na nim zaledwie dwa dni. Niemniej tę część, którą widziałem, oceniam bardzo pozytywnie. Wiem, że były problemy po stronie organizatorów - nie będę w to wnikał - ale konkretne osoby odpowiedzialne za konkretne elementy imprezy, które widziałem, spisały się świetnie. Obiekty mojego zainteresowania były w zasadzie dwa: pierwszy to John Wick, który faktycznie przybył na Polcon - a przez długi czas nie sądziłem, że do tego dojdzie. Dla niego zrezygnowałem zupełnie ze spotkań z Jackiem Dukajem, którym zajmuję się wręcz zawodowo. Drugi zaś to fantastycznie działający Gamesroom, w którym spędziłem sporo czasu z moją dwunastoletnią kuzynką, którą zabrałem w sobotę na jej pierwszy w życiu konwent. Już na początku chciałbym podziękować wszystkim, którzy sprawili, że czas spędzony na Polconie był tak fajny. A ponieważ mam problem z zapamiętaniem imion nowopoznanych osób, pozwolę sobie pominąć wszelkie imiona, aby oddać sprawiedliwość wszystkim - kto ma wiedzieć, będzie wiedział. Więc wielkie dzięki za:
  • zorganizowanie całego konwentu. Wiem, że to była kupa pracy, rozłożona szeroko na dodatkowe barki;
  • prowadzenie spotkań, przychodzenie na moje ;)
  • zorganizowanie Gamesroomu;
  • wszystkie rozmowy, przy jedzeniu i na powietrzu, podczas spaceru i w pubie;
  • wspólną grę, robienie zdjęć, częstowanie muffinami;
  • składanie podejrzanych propozycji, zdradzanie się z ich podejrzanością;
  • miłe przyjęcie mojej siostry, która jest już bardzo zarażona konwentowaniem i RPG - choć jeszcze nie zagrała w żadną przygodę.
Jak wspomniałem najważniejszym wydarzeniem na Polconie było pojawienie się Johna Wicka, którego prelekcje były dla mnie najważniejszymi w życiu - z różnych egzystencjalnych względów. Jednym z nich niech będzie to, że poznałem jednego z najbardziej otwartych i motywujących ludzi w świecie RPG. Przykład? Prelekcje o projektowaniu gier były zrobione nie po to, żeby dokonać rozbuchanej autoprezentacji i poutyskiwać na zły świat wydawniczy, ale aby faktycznie zachęcić ludzi do tworzenia jak największej liczby dobrych erpegów i starania się o wpuszczenie ich na rynek komercyjny. Zachęta była poparta konkretnymi poradami opartymi na doświadczeniu. Drugi przykład: gra w "znajdź Johna", czyli propozycja Wicka, że poprowadzi każdemu wybraną przez niego grę, jeżeli tylko zbierze drużynę i złapie go na terenie konwentu. Potwierdzam, że słowa miały pokrycie, gdyż udało mi się zagrać u Johna w piątkową noc w Legendę Pięciu Kręgów... dziewięcioosobową drużyną, do której należy doliczyć statystów (dwóch chłopów (którzy wcale nie byli ninja), oraz oddziału strażników pałacowych uzbrojonych w katany świetlne. Spotkania z Wickiem - zarówno panele w ramach programu, jak i rozmowy na korytarzach i przy jedzeniu - odsłoniły różne ciekawe fakty na temat gier, jakie zaprojektował bądź projektuje. Zatem przekazuję garść świeżych, jeszcze ciepłych wickowych ploteczek. Zacznijmy od nowości. Errare venarum est, czyli Houses of the Blooded Na początek coś o nowej grze Wicka, Houses of the Blooded. Zapowiada się bardzo ciekawie, opowiada o ambicji, pożądaniu i zemście - czyli, jak to ujął autor, wyobraźcie sobie, że wszystkie postaci są z Klanu Skorpiona i że Vodaccianie wyglądają przy nich jak banda zniewieściałych Monteńczyków. Chwilę się rozglądałem po Internecie, ale nie znalazłem miejsca, gdzie można by bezboleśnie kupić ten system - jeżeli możecie polecić jakiś sklep, będę wdzięczny. Kilka ciekawostek o systemie, jakie Wick sprzedał podczas spotkań:
  • gracze wcielają się w przedstawicieli starożytnej, magicznej rasy ven i są przedstawicielami arystokracji. Czyli z jednej strony mają dziwactwa, obsesje i mroczne zapędy, jakie cechują baśniowe istoty, z drugiej zaś ich sposoby działania i narzędzia dostosowane są do poruszania się w labiryncie etykiety i zawiłych związków społecznych;
  • gra posiada ciekawą mechanikę, która wspiera sytuacje, kiedy bohaterom coś się... nie udaje. Sukces w teście oznacza, że to gracz opisuje jak jego postaci coś się udało bądź nie - porażka zaś oznacza, że wyboru, czy się udało, czy nie, dokonuje MG. Wick argumentował to tym, że znamy fantastycznych bohaterów - np. Indianę Jonesa - którym raz po raz coś się "nie udaje" (uruchamiają pułapkę, prawie spadają i wiszą nad przepaścią), co jednocześnie jest strasznie ekscytujące, fajne i dające możliwość realizacji różnych umiejętności i zalet postaci. HotB wspiera właśnie takie sytuacje, wynagradzając je dodatkowymi bonusami;
  • przy okazji - na stronie HotB można posłuchać soundtracku przygotowanego specjalnie do gry.
Wicked Rokugan, czyli Legenda Pięciu Kręgów Wick zdradził też kilka pomysłów dotyczących L5k, które nie weszły ostatecznie do podręcznika:
  • na początek w ciekawy i zwięzły sposób opisał różnicę między bohaterem orientalnym (chińskim, japońskim, indyjskim) a zachodnim. Ten drugi sam wie, co powinien robić, ponieważ Prawo ma w sobie i będzie działał zgodnie z nim wbrew skorumpowanemu społeczeństwu. Bohater orientalny jest w odwrotnej sytuacji, gdyż to społeczeństwo narzuca mu wzory zachowania, wyznawane wartości, itd., a on sam musi zrezygnować ze swoich uczuć i ambicji, aby wypełnić rolę. Rozróżnienie proste i nie wymagające komentarza;
  • w pierwotnym zamyśle wyjściowy Poziom Trudności dla wszystkich testów miał wynosić 10, a nie 15. Pomysł za tym był taki, że w heroicznym systemie jeżeli bohater coś robi, to powinno mu się to udać - gdyby miało być inaczej, to w ogóle nie powinien próbować. Czyli: jeżeli bohater jest wypasionym łucznikiem, to zestrzeli słońce (metaforycznie), a jeśli pojawia się wątpliwość, czy by mu się udało, to znaczy, że wcale nie powinien strzelać i powinien oddać tę scenę postaci, która będzie tym właściwym wypasionym łucznikiem. Czyli idea była taka, że nie chodzi o to czy coś się uda, ale jak (ile podbić);
  • pomysł Wicka na walki kataną był bardzo prosty. "Jeden miecz - jeden test - jeden trup." A więc żadnego blokowania, dodatkowych rzutów, etc. Samuraj tnie kataną, przeciwnik rozpada się na kilka części, tryskając obficie krwią. Podczas gdy w 7th Sea niemożliwością jest ubicie Bohatera czy Łotra przed ostatnią sceną, o tyle każdorazowy pojedynek w L5k miał się łączyć z tym, że na polu walki pozostaje jedna martwa osoba. Oczywiście cała mechanika miała działać tak, aby bohaterowi udało się dotrwać do ostatniej sceny - alternatywą dla z góry przegranego pojedynku jest pojedynek spojrzeń. Pomysł bardzo dynamiczny, filmowy i w duchu opowieści japońskich - ale nie przyjął się na rzecz bardziej rozbudowanej mechaniki.
"Madness? This is SARMATIA!" - czyli 7th Sea A teraz gratka dla fanów Siódmego Morza. Na początek szybko jeden drobiazg, po którym będzie prawdziwa bomba. Opowiadając o 7th John Wick przeprosił za jedna rzecz - eiseńskie zbroje. Ale to nic w porównaniu z pomysłem, który narodził się podczas naszej rozmowy na korytarzu po pierwszej prelekcji Johna. Otóż:
  • na wieść o tym, że polscy fani gry nie są zadowoleni, że podczas tworzenia Thei pominięto dość znacznych rozmiarów XVII-wieczne państwo europejskie, czyli Polskę, Wick obiecał, że w drugiej edycji 7th Sea taki kraj pojawi się na pewno! Czy to znaczy, że coś kombinuje w tym kierunku? Czy fani systemu powinni się już rozglądać za newsami? Na razie nic nie wiadomo, ale na samym wstępnym koncepcie się nie skończyło, podczas Polconu padło jeszcze kilka smacznych pomysłów;
  • nowa kraina ma się nazywać Republika Sarmacji i będzie krajem o dostępie do dwóch mórz;
  • kraj nazywany jest Murem Proroka ze względu na jego położenie pomiędzy resztą Thei a Sułtanatem Półksiężyca;
  • tematem Sarmacji jest duma i honor;
  • pomysły na postaci dla graczy to: wojownik poeta (taki Kordian), żołnierz mistyk, żołnierz naukowiec - chodzi o połączenie surowego, żołnierskiego obejścia (bonus do Rezonu) z niesłychanym wykształceniem, wspieranym zarówno przez Watycyn, jak i wpływy Sułtanatu;
  • magia Sarmacji ma być oparta na demonologii - Czarnoksiężnik paktuje z czartem a następnie próbuje go przechytrzyć i wykręcić się od zapłaty;
  • oczywiście będzie Husaria oraz walka za pomocą szabli.
Sądzę, że polscy gracze powinni być bo najmniej usatysfakcjonowani takimi wieściami. Pozostaje trzymać kciuki, żeby pomysły rzucane na jednej z prelekcji nie pozostały jedynie bytami w świecie idei, ale zostały faktycznie zrealizowane - za co będę mocno trzymał kciuki.

Komentarze


Marigold
   
Ocena:
0
Mówił, że kuzynka :P
01-09-2009 00:23
Repek
    W niektórych...
Ocena:
0
...rejonach Polski określa się bliskich kuzynów braćmi lub siostrami ciotecznymi. Przykładowo - ja mam np. brata ciotecznego, bo nasze babcie były siostrami. :) To bardziej kwestia uznaniowa, na podobnej zasadzie siostrami ciotecznymi były nasze matki. :)

Pozdrówka
01-09-2009 00:29
Mayhnavea
   
Ocena:
+1
@ lucek:

Ej, nie tłumacz się, bo dobrze zrobiłeś :D Ja zazdroszczę przygody w stylu "fajnie, że dobrze się bawiłeś - sam bym tak chciał" a nie "ugh, ja Ci pokażę!" :D

Co do estetyki, to bardzo ciekawe, że zostaje ona tak ograniczona, a jednocześnie tak sugestywna, żeby ewokować u każdego inne obrazy. Jestem ciekaw, na ile pozostałe elementy świata czy też szczegóły o ven oparte są o takie myślenie archetypowe.

Dama Paw mnie rozwala :D Zwł. że w moim języku funkcjonuje idiom tłumaczony z "Cow and Chicken": "awful puke" jako "ohydny paw". A Lord Kether... to prawie jak archetypowy Marcus i Lilith w WoD! Super :D

@ Szept

Mówiąc precyzyjnie: siostra cioteczna :] Czyli córka mojej ciotki. Zalicza się do kuzynowstwa, ale w normalnych sytuacjach mówię o niej, że to siostra :) Większość znajomych wie, że jestem jedynakiem, dlatego pozwalam sobie na skrót.

Oddałem jej swoją "Drogę Żurawia" (muszę kupić nowy egzemplarz" i dałem Wickowi do podpisania. Jak nie wyjdzie z niej Kręgowiec to nie wiem, co to będzie :D
01-09-2009 00:36
KOVAL
   
Ocena:
+1
Też byłem na spotkaniu z Johnem Wickiem. Ja wyniosłem jeszcze jedno przesłanie od naszego Guru. RPG to zabawa, przyjemności wszyscy są równi. Nie ma złych/dobrych graczy, jeżeli intencją jest fajne spędzenie sesji.

John Wick wspominał jeszcze o jednym systemie jego autorstwa: „Wilderness of Mirrors” (kilmaty serialu „Mission Impossible”), w którym w zasadzie dużą część roboty za MG odwalają gracze, a sesja jest niesamowicie emocjonująca. Obserwowałem sesję prowadzoną przez Johna, zawierała trochę odstępstw od mechaniki opisanej w systemie, co według mnie tylko zwiększyło miodność sesji.
01-09-2009 11:38
Zuhar
   
Ocena:
+1
Na DriveThruStuff HotB w PDF jest za 4$.

http://rpg.drivethrustuff.com/prod uct_info.php?products_id=61061

Jak się komuś system podobał to zdecydowanie warto.
01-09-2009 12:18
Ninetongues
   
Ocena:
+1
Lucek, kradzieju! Pijawko Wickowa ty jedna ty!

To przez ciebie Wick nie prowadził w GamesRoomie?! A ja, dostawszy cynk, o 07:00 rano wstałem i dowlokłem się, żeby zagrać z Wickiem... Zamordowałeś mój sen! Cały ranek spędziliśmy z innymi, zawiedzionymi ludźmi grając w Robale, Gilotynę i inne Santo Anno, czy cuś.

A tak serio - graliście w Akademiku i nie podzieliliście się ze współkonwentowiczami... Nieładnie, oj, nieładnie.

No ale nic. Spodziewałem się, że tak może być, że go gdzieś dopadną i zgwałcą. W końcu to John. A w Houses of the Bloodied to pewnie teraz wszyscy, którzy byli na prelekcjach będą grać. Można od razu dział na Polterze stawiać.
01-09-2009 16:06
lucek
   
Ocena:
0
Ninetongues - w sobotę wieczorem, kiedy dotarliśmy do akademika i omawialiśmy plan na następny dzień John zasnął w trakcie rozmowy. Nieco wcześniej powiedział mi, że poprowadził sześć sesji tego dnia.
Ja go na konwent zaprosiłem i byłem za niego odpowiedzialny. Stąd decyzja o tym, żeby (skądinąd bardzo chętnego) nie wypuścić z akademika. Poza tym o 11;00 impreza się skończyła i trzeba było jechać na lotnisko.

Ninetongues - jak to tłumaczyłem koleżance - trzeba się miziać z odpowiednimi ludźmi. Znasz kogoś, ktoś zna Ciebie. Ręka rękę myje i takie tam ;-)


KOVAL - jak się na jakiś konwent wybierzesz i mnie znajdziesz, to możemy zagrać w WoM, podoba mi się ta gra i chętnie zobaczyłbym ją w działaniu :-)


l.

02-09-2009 00:38
Ninetongues
   
Ocena:
0
Czyli słowem trzeba się z Luckiem miziać.

Cóż. Jedyny kontakt jaki z tobą miałem to był Twój "Dres Larp". To było dawno i nieprawda. A na Polconie otaczał cię tak szczelny kordon kumpli i fanów, że ciężko było się dopchać. ;)

Może na innym. Ale czy jak podejdę i powiem "jestem Nine z Poltera" to załapiesz?
03-09-2009 22:39
lucek
   
Ocena:
0
Postaram się ;-) Najlepiej dosiądź się z piwem w konwentowej knajpie, na konwencie, na którym mało się udzielam - i bach, otwarcie znajomości gotowe :-)


l.
06-09-2009 11:46

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.