» Blog » GNS krytycznym okiem
19-10-2008 19:47

GNS krytycznym okiem

W działach: RPG, Teoria | Odsłony: 57

GNS krytycznym okiem
Dwie maksymy określają naród erpegowców:
  • Każdy erpegowiec jest teoretykiem RPG;
  • Każdy erpegowiec chce napisać swój własny system.
Do tej listy dodam jeszcze swój ostatni wniosek:
  • Każdy erpegowiec chce zrobić coś dla swojej ulubionej gry.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z fałszywości zdań, zawierających takie słowa, jak "każdy" i "żaden", ale bez nich nie ma porządnej maksymy. A teraz po kolei, idąc od końca.
  • Praca dla działu 7th Sea pochłania ostatnio 100% mojego polterowego zaangażowania. Jestem zadowolony z efektów, więc nie rozpaczam nad blogowym milczeniem.
  • Efekty prac nad systemami autorskimi są przeróżne. Mamy tak chlubne przypadki dopracowanych pomysłów jak Klanarchia czy Wolsung, ale większość nie wychodzi zbyt daleko z szuflady. A jak już to robi, często zdradza zbyt mocny "indywidualny rys" jak np. ginekologiczno–położnicza metaforyka tytułu, itd. ;) Z tego wynika, że warto do swoich przedsięwzięć angażować innych ludzi, którzy pomagają przy wyważaniu pomysłów.
  • No i teoretyzowanie, którym chciałem zająć się szerzej.
Mamy w polskim światku różne teorie, dotyczące erpegowania, m.in. wyprowadzone z badań komunikologicznych R. Jakobsona czy antropologii R. Caillois. Większość z nich zajmuje się graczami, dając narzędzia do dostosowania rozgrywki do ich potrzeb. To, co mnie najbardziej zaskoczyło, to ogromna popularność teorii GNS, która stanowiła m.in. podstawę tworzenia gier typu indie. Co ciekawe, tę "teorię" (samym cudzysłowem sugeruję mój stosunek do niej) należy rozważać również w kontekście socjologicznym — i to nie tylko na tle zjawiska "zakonu GNS", ale szerzej, o czym wspomnę we wnioskach. Już kilka razy próbowałem się zabrać za skomentowanie GNSu, który — od razu to zaznaczę — nie jest dla mnie teorią RPG. Na początku formułowałem myśli intuicyjnie, coś bardzo mi nie pasowało. Robiąc wszelkie przybliżenia rozbijałem się o mojego wewnętrznego krytyka, który przytaczał koronny argument w dyskusjach o GNS — czyli zarzut niezrozumienia i odesłanie do lektur. W końcu się przemogłem i pogrzebałem w scriptura gieenesa, sięgając po artykuł Kaduceusza oraz w końcu do samego źródła na stronie The Forge. Niestety, zamiast rozjaśnienia czegoś w głowie, dotarłem do granic języka. Najpierw Kadu zburzył wszelkie moje uprzednie twierdzenia na temat GNSu. Do tego momentu uważałem (co wcale nie jest bezpodstawne), że podział na typy graczy przebiega na wskroś zupełnie pomieszanej kategoryzacji: podejścia do gry jako takiej, jej zasad i możliwości wygrania (gamizm), stosunku do logiki i wiarygodności świata (symulacjonizm) oraz narzędzi gry (narratywizm). Czyli metaforyzując, owoce dzielą się na czerwone, kwaskowate i podłużne z dzyndzołkiem. Ergo: GNS nie tworzy żadnego systemu. Tymczasem u Kadu — co po konfrontacji z The Forge też jest prawomocne — nacisk był postawiony na realizację założeń. Wnioski z tego płynęły dość absurdalne, np. że jak się ma założenia przed grą i się je realizuje, to jest się graczem tylu A, a jeśli te zał. pojawią się w trakcie zabawy, to nagle hop!, przeskoczyło się do innego typu. Poza tym bezsensowne okazały się poszczególne nazwy typów, oderwane od opisywanych zjawisk (swoją drogą, która część rozgrywki RPG nie jest symulacją? Przecież symuluje się wszystko, od świata przedstawionego, działania w nim, a na systemach logicznych i "zdarzeniowych" kończąc). Wtedy po Ostateczne Rozwiązanie sięgnąłem do tekstów z The Forge. Najpierw byłem przerażony. Po pierwsze, autorzy bez żenady stwierdzili, że o konwencjach (themes) nie ma co pisać, ponieważ wszystkie zostały przerobione, zdekonstruowane i przez to się zdezaktualizowały (sic!) — podczas gdy jestem przekonany, że to właśnie problemami konwencji należy się zajmować, bardziej niż dłubaniem w graczach. Druga sprawa, która mnie sparaliżowała, to fakt, że na temat każdej z kategorii napisano wszystko. Teksty oparte są o strukturę "kąpieli bąbelkowej", słowa kipią, nie składają się w sensowną całość, mnożą się we wszystkich kierunkach. Efekt: na temat GNSu da się sformułować niekontrolowanie ogromną liczbę zdań, w tym także wzajemnie sprzecznych (a więc i ja i Kadu mieliśmy rację), a nie sposób opisać go w sposób syntetyczny. Choć zacząłem pisać "recenzję" artykułów z The Forge, poległem i wszystko wywaliłem. Od niczego nie dało się zacząć, tekst by się rozciągnął niemiłosiernie, nie mogłem podjąć jednego ogólnego wątku, musiałbym się grzebać w poszczególnych zdaniach — a takie komentowanie byłoby bez sensu i dałoby się zbić prostym argumentem czepiania się szczegółów. Wreszcie nasunął mi się wniosek. GNS nie tylko nie tworzy systemu (żadna tam systematyka rodzajów graczy). Więcej, nie jest teorią. Teksty źródłowe są zbiorem opisów obserwacji, dla których gruntem były zainteresowania ekonomiczne (faktycznie, ponoć jw kwestii adresowania gier nowej fali, typy GNS sprawdzają się celująco). Gdyby zakończyło się na kwestiach wydawniczych, byłoby super, ale autorzy podjęli się orzekania o graczach i grach — co moim zdaniem okazało się płytkie i dyletanckie. Ale nawet w tym kształcie GNS nie stał się teorią — bo potrzeba czegoś więcej niż sukcesu rynkowego, żeby być teoretykiem. I tu wracam do problemu RPGowo–społecznego odbioru GNSu, gdyż to dopiero sami erpegowcy przerabiają garść luźnych (i mało sensownych) opisów i spostrzeżeń na teorię. Zatem nie ma jednego GNSu, ale mnogość prywatnych przekonań, opartych o osobiste preferencje i to, ile dana osoba potrafi wyinterpretować z oryginalnego tekstu. Stąd pewnie i brak zgody nie tylko na zderzeniu GNS(ów) z innymi teoriami, ale i wewnątrz jego samego. Zanim ktoś przywiąże się za bardzo do GNSu, proponuję pogrzebać trochę w tekstach J. Huizingi, R. Cailloisa, R. Jakobsona, czy chociażby na stronie Systemu Q10.

Komentarze


Mayhnavea
   
Ocena:
+1
@ sil:
Nie chcę brnąć dalej w tę polemikę, ale pojawianie się takich stwierdzeń świadczy dobitnie o "niezrozumieniu GNSu" przez tych hipotetycznych wykorzystywaczy.

A dla mnie świadczy właśnie o jednym ze sposobów rozumienia - a raczej interpretacji. I to nie świadomej, że ktoś to wydumał, tylko tak po prostu ludzie tego używają. Zatem można się zapytać, co takiego zostało zawarte w samym źródle, że owoce są właśnie takie – pewnie niezgodne z intencjami twórców.

Dla mnie to pytanie otwarte, nie oczekuję zdecydowanej odpowiedzi. Być może po prostu ludzie lubią się kłócić i wykorzystają do tego cokolwiek. A może gdzieś w sercu GNSu jest jakaś tendencja do tworzenia podziałów i wykluczeń.

Czy dobrze rozumiem, że najbardziej w "przepisie marketingowym" GNS, przeszkadza Ci, że nie możesz go uznać za "teorię"? Dlaczego miało by to mieć takie znaczenie?

No, w sumie to tak. Punktem wyjścia do wpisu na bloga była kwestia teorii. A skoro GNS taką nie jest, to pojawia się pytanie, dlaczego uważany jest za najpopularniejsza z teorii? I o czym to świadczy, jeżeli chodzi o refleksję nad RPG.

Znów – pytanie otwarte vel retoryczne.

@ Deckard:
Ale Model nie ma żadnego znaczenia marketingowego - nie ma czegoś takiego, jak "GNS approved or sth" na okładkach podręczników.

Ok, niczego takiego nie twierdziłem.
Myślałem o czymś takim: narobimy szumu (złe słowo, bo pejoratywne. Chodzi mi bardziej o rozgłos), przyciągniemy uwagę ludzi, to potem będzie nam łatwiej wydawać podręczniki. I z tego co piszesz, tak się właśnie stało.

Dla mnie super, nie ma nic przeciwko temu. Jestem za każdą inicjatywą, która poszerza poletko RPG. Szkoda, że tworzą się kolejne stronnictwa itd., ale ludzie tacy już są ;) Ja przez cały czas piję do etykietki "teoria", do doniosłości samego zjawiska nic nie mam.

Pozdrawiam.
21-10-2008 22:32
stahman
   
Ocena:
0
Dla mnie nie jest istotne czy GNS jest Teorią, Modelem, czy Spisaniem Tego Co Leżało Ronowi Na Wątrobie. Ważniejsze jest, czy wprowadzona przez niego systematyka ułatwia nam wprowadzenie na sesje tych elementów RPG, które nas bawią, a usunięcia tych, które nas bawią mniej oraz ustalenia czy ludzi z którymi gramy bawi to samo.

Tym co mnie przez długi czas zniechęcało do GNSu, byli przewijający się tu i tam "prorocy GNSu" starający się nam wmówić, że GNS stanowi ostateczną odpowiedź na pytanie o Życie, Wszechświat i RPG. A poza tym, że dzięki temu, że przeczytali artykuły Rona ich RPG jest dłuższe od RPG reszty świata. Takie podejście spowodowało, że wielu forumowiczów wylewa dziecko (jasne - trochę kalekie) razem z kąpielą.

Po przeczytaniu kilku tekstów GNSowych wiem, że jestem zatwardzałym symualcjonistą,
a za całe zło wszechświata jest odpowiedzialne D&D ;).

Pozdrawiam.
23-10-2008 11:33
Neurocide
   
Ocena:
+2
Jestem osobą, która od GNSu się odbiła. Teoria jest mętna jak Kłodnica w Gliwicach. Wszytsko dało się ugryźć, kiedy ktoś jasno i czytelnie mówił mi o typach graczy, lecz kiedy kazał mi odnieść się do tekstów teoretycznych, w miarą spójny obraz stawał się znów lepki, zatarty i wewnętrznie sprzeczny.

Tylko... Teorie o graczach znałem wcześniej i znałem lepszą. Poznałem ją na którymś z krakowskich konwentów, późnie znalazłem ją też w sieci tu: http://www.q10.rpg.pl/theory01.htm l

GNS wali postmodernizmem i jak cały postmodernimz jest niedookresleniem. Teoria zaś "krakowska" wyrasta wprost ze strukturalizmu i jest spójna. To jest model.

Cała ta dyskusja przypomina mi akademicki spór o Derridę, którego teoretycy literatury (przynajmniej na UŚ) wynoszą na pomniki prawie, uznając jego pisma sa podwaliny nowej teorii intepretacji. A jest hermeneutą jak wpysk strzelił. Lub może raczej bąblem na hermeneutyce.

I czy nie jest tak z GNSem, że to tylko bąbel wyrosły z erpegowego filozofowania? I to bąbel, pod którego nagina się praktykę?

23-10-2008 18:58
Ninetongues
    1 : 0
Ocena:
0
Zdrowy rozsądek vs GNS

Nareszcie ktoś ładnie ubrał to w słowa. Dziękujemy ci Mayhnavea.

GNS to miła zabawa, stworzona i wypromowana przez jedno, zamknięte środowisko. Przydatna do określania grupy odbiorców danego elementu gry. Ten "Model" to stary jak świat podział graczy na "wygrzewaczy*" i "odgrywaczy", uzupełniony o jakichś rozmytych symulacjonistów, sprytnie przebrany w strój "niepodważalnej teorii naukowej".

Przydatne, a co nawet ważniejsze - zdefiniowane. Szkoda, że co poniektórzy "Twórcy, Poważnych, Niezależnych, Jedynie Słusznych RPGów" troszkę za mocno wzięli sobie GNS do serca.

Teoria naukowa? Ha! Raczej artykuł w Focusie.

Panom od GNS już dziękujemy, prosimy o coś nowego.

___________________________________ __
*pamiętacie jeszcze to słowo? Szkoda, że Ron Edwards nie czytał Magii i Miecza, może nie czekalibyśmy tak długo na GNS ;)
23-10-2008 19:16
Drachu
   
Ocena:
0
Ja też długo byłem przeciw, bo do bycia przeciw nie trzeba nic wiedzieć, ani nic czytać. Proszę - jest dyskusja, tu jest moja strona, mogę zająć wyraźne stanowisko i nie wiedzieć o czym gadamy. Można strzelić argumentem "precz z szufladkowaniem", "Wszystko da się załatwić rozsądkiem" i już - to piękne zaklęcia i czasem działają, ale zwykle są nic nie znaczącymi zwrotami. Toczyłem o to całe batalie z Ariochem :P Potem poczytałem i sporo z GNSu wyciągnąłem dla siebie.

Neurocide podlinkował SOOKa. To teoria znacznie bardziej kompletna i znacznie mniej przydatna zarazem. GNS ma w sobie więcej z narzędzia. Mogę go bardziej przełożyć na praktykę. SOOK lepiej opisuje sposoby gry, ale dla mnie nie sposób jest ważny, a motywacja. JAsne, grając z ludźmi od lat załatwiasz takie rzeczy "na czuja" - wiesz czego oczekuje Wiesiek, a czego Maciek. Ale jeśli ludzie potrafią po imieniu nazwać to czego chcą, to tym lepiej. A GNS daje jakby płaszczyznę, na której można się pod tym względem dogadać.

Swoją drogą - w SOOK też nie występują czyste typy - mam w sobie wiele z taktyka i odgrywacza, a puszczony czasem na sesji dowcip o robieniu laski stawia mnie też na pozycji komentatora. A mogę na dodatek pół sesji poodgrywać, a potem zrobić sobie taktyczną naparzankę na hexach - czemu nie. Zaś oczekiwania od RPG nie zmieniają się tak łatwo. Nie stwierdzę w połowie sesji, że w RPG to tak naprawdę lubię coś innego niż mi się zdawało.

Ninetongues - przykro mi. Fajnie, ze jesteś przeciw. Ale z Twych słów wynika, że nie bardzo wiesz przeciw czemu. To o czym piszesz z GNS ma niewiele wspólnego - niektóre słowa, ot co. Sugerujesz, ze GNS do odgrywaczy dał jeszcze symulacjonistów - ale odgrywacze to właśnie symulacjoniści. O czym Ty piszesz? Gamista nie musi być naparzaczem wygrzewowcem. Gość, co chce rozwiązać zagadkę detektywistyczną na sesji to też gamista, choćby i ani razu nie rzucił kostką :)

Inaczej - u nas GNS ciężko się przyjął. Bo gamista kojarzy nam się z MiMowym wygrzewowcem, a narratywizm kojarzy nam się z WODem, odgrywaniem postaci i grą bezkostkową.
23-10-2008 19:37
Mayhnavea
   
Ocena:
0
@ Drachu:

Ja też długo byłem przeciw, bo do bycia przeciw nie trzeba nic wiedzieć, ani nic czytać.

Tym bardziej nie trzeba nic czytać, żeby popierać. Trzeba jednak coś wiedzieć, żeby z głową skrytykować (i nie powtarzać głupot, jaką to GNS jet teorią).

Owszem, to jest narzędzie. Owszem, SOOK prostym narzędziem nie jest i trudniej się go aplikuje - bo trzeba do niego podejść bardziej jak teorii, którą trzeba przemyśleć i używać jak soczewki do patrzenia, a nie widelca.

A to, że narratywizm kojarzy się z narracją? No cóż ;P

Można strzelić argumentem "precz z szufladkowaniem"

Oj, ja jestem daleki od takich twierdzeń, skąd je wziąłeś? :> Szufladkować (teoretycznie), a potem szukać przełożeń na praktykę - z głową. Ale z GNSem? Dziękuję ;D


Trudno mi jest odnosić się do przytaczanych wciąż argumentów, bo musiałbym wchodzić w meta-język GNSu (a ten sam się wyjaśnia). Przy kreatywnej analizie gościa, który chce sobie rozwiązać zagadkę można zaliczyć zarówno do narratywistów, jak i symulacjonistów. Takie to nie-typowe typy.

Nie podobają mi się założenia GNS i już. Być może nawet takie stereotypowe myślenie a'la MiMowy wygrzewowiec albo WoDziarz jest dużo skuteczniejsze?


Tak czy siak, cieszę się, że spolaryzowały się ciekawe stanowiska. I fajnie, że temat jest już w jakimś stopniu przerobiony i że są wnioski :]
23-10-2008 20:21
Drachu
   
Ocena:
0
Hej Julku :)

Jasne, nie trzeba nic wiedzieć,żeby po prostu być za. Ale żeby zgrywać cwaniaka na forach, to już cośtam trzeba wiedzieć :)

Argument o szufladkowaniu, czy zdrowym rozsądku nie był Twój, fakt :) Ale pojawiały się już oba w komentarzach. I do nich nawiązywałem. A przecież każda teoria będzie szufladkowaniem i o każdej da się powiedzieć, że wystarczy zdrowy rozsądek :)

Ale również cieszę się z polaryzacji - miło, że ludzie interesują się różnymi teoriami. I chociaż w wielu przypadkach wyciągają różne wnioski to świetnie, bo wnioski są efektem przemyśleń :)
24-10-2008 09:41

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.