» Blog » @ Dziecko BG – dawno temu, w Avalonie…
23-02-2011 03:20

@ Dziecko BG – dawno temu, w Avalonie…

W działach: RPG, 7th Sea, Sesje | Odsłony: 7

@ Dziecko BG – dawno temu, w Avalonie…
Na początku miał być to komentarz pod wpisem Dreamwalkera, ale jakoś mi się troszkę rozrósł i przeszedłem na wspominki. Pomyślałem, że dam go na swojego bloga, jako że archiwizuję tu sobie moje erpegowe wspomnienia. A oryginalny wpis, który gorąco polecam jest wspaniały, strasznie mi się podoba! Świetny, bardzo zaniedbany temat i genialne doświadczenia. Jeżeli już coś się pisze o dzieciach w RPG to albo dzieje im się krzywda i są straszone, albo to Upiorne Dziewczynki. A tu: świeżość!

I bardzo zazdroszczę autorowi tych sesji z dziecięcymi bohaterami. To fajne, że jest myk, który nagle uaktywnia u ludzi… chyba po prostu dobre myślenie. bo nie chodzi o to, że dzieci to aniołki (przeciwnie, są często małostkowe, podłe, etc.), ale że taka figura w głowie spowodowała, że dorośli ludzie wspięli się na wyżyny etyki. Scena z "pójdziemy razem" to w zasadzie piękny – a zewnątrz zapewne tandetny, bo trzeba być w centrum zdarzeń, żeby to poczuć – wyciskacz łez :)

Ja raz prowadziłem przygodę dla dziecięcych bohaterów. Graliśmy z MEaDEą, repkiem i naszą przyjaciółką, Basią Lach (jakiś czas temu publikowała recki komiksów). Z mojej strony to była totalna skucha, bo wyszło, że jestem kompletnie nieprzygotowany, co uświadomiłem sobie dokładnie w momencie, gdy zacząłem prowadzić. Ładne karty postaci z dodatkami nie pomogły.

System: 7th Sea. Historia była dość prosta: trójka dzieci, potomkowie ważnych osobistości na dworze Avalonu, pojawia się w królewskim domku myśliwskim razem z częścią dworu, czekającą na przybycie Królowej na polowanie. Dorośli idą politykować, a dzieciaki nudzą się potwornie i idą zająć się sobą w domu, który jest całkiem sporym dworem z mnóstwem zakątków do zabawy. Po drodze dowiadują się o spisku przeciw Koronie i w obliczu bycia zbywanymi przez dorosłych decydują się uratować królową.

Postacie [odpowiednio]: mała pół-Monteńka, najstarsza ze wszystkich, zadarty nos, panna-wiem-najlepiej z pretensją do wszystkiego, co monteńskie. Chłopak, nerd, mały naukowiec marzący o wielkich podróżach dookoła świata, syn generała marynarki wojennej, przyszły wybitny Eksplorator. I trzecia postać, najmłodsza ze wszystkich dziewczynka, rudowłosa, szczerbata Inlandka, mały złośliwiec.

Okazało się, że jest mi trudno poprowadzić przygodę, bo była strasznie rozmemłana. Miałem zbyt słabo przygotowany scenariusz, scenki były mdłe, robiłem dobrą minę do złej gry. Dobra nauczka dla mnie. Niemniej samą sesję uratowały dziewczyny. Magda i Basia idealnie wczuły się w konflikt charakterów dziewczynek: jedna musi być zawsze najmądrzejsza i górą, a druga ma to w nosie. Dziewczyny przez jakieś 2 godziny sobie erpegowały wymyślając coraz to nowsze złośliwostki (na co mogły sobie pozwolić, bo w realu się mega przyjaźnią), wyzywając od brzydul i insynuując, że ta druga ma na pewno pryszcze. Na nogach też.

My z repkiem mieliśmy prawdziwy teatr i płakaliśmy ze śmiechu. Dla tego jednego performance'u warto było zrobić fatalną przygodę, przynajmniej żadna pretekstowa fabułka nie odciągała dziewczyn od rzeźbienia.

Po tamtej sesji pozostało jeszcze jedno wspomnienie. Na strychu dworu dzieciaki bawiły się w polowanie na Wieloryba. Wiedziały, że takowe istnieją od swoich rodziców. Niestety, nie miały pojęcia, jak takowy wygląda. Dogadały się co do jednego: na pewno ma wiele nóg.

Teraz moim marzeniem na temat przygody z dziecięcymi bohaterami jest właśnie jak u Dreamwalkera, coś w klimacie filmów Ghibli. Tyle, że wbrew pozorom to bardzo trudna sprawa. Dużo kombinowania dla graczy, jak i dla MG. Bo żadne pójście na skróty, że przygoda o dzieciach jest naiwna, nie zda egzaminu. Bardzo analogicznie jest z przygodami dla dzieci-graczy, choć tam fascynują trochę inne rzeczy. Oba problemy – dziecięcy bohaterowie oraz gracze – to bardzo zaniedbany temat. Trudno jest go podjąć uczciwie i z wyczuciem, bo niektóre kwestie mogą być delikatne – jak np. kwestia emocji, dystansu do postaci, etc.

Dla mnie szczególnie cenne jest adresowanie do dzieci np. prelekcji, warsztatów czy sesji (nie mówiąc już o koloniach erpegowych), a także dzielenie się tego typu doświadczeniami. Bo ważne jest wychowywanie kolejnych pokoleń graczy, przekazywanie im zdobywanego latami doświadczenia – a z drugiej strony odkrywanie pokładów twórczej fantazji, kiedy gra się wyjątkowo młodym Bohaterem, bo chyba żadne inna postać niż dziecięca nie jest w stanie tak spontanicznie wspiąć się na wyżyny heroizmu.

Komentarze


Repek
   
Ocena:
+3
To była niezapomniana sesja. :) Przygoda - heh, Marheva sam dokonał samokrytyki - ale chyba nigdy wcześniej czy później tak mnie brzuch od śmiechu nie bolał. :)

Pozd.
23-02-2011 03:36
de99ial
   
Ocena:
0
Kolonie erpegowe to świetna sprawa :D
23-02-2011 14:23
~ciekawska tylda

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
A co z sesjami dla Twojego mlodego kuzynostwa? Macie jakies plany na tym polu? Ciekawie sie czytalo relacje z sesji :)
23-02-2011 14:53
Cooperator Veritatis
   
Ocena:
+1
Ostatnio wszyscy o tych dziecięcych sesjach :P Czyżby nas już starcze dziecinnienie dopadło? :) Inna rzecz, że takie sesje są świetne. ;]
23-02-2011 14:55
Mayhnavea
   
Ocena:
+2
@ Cooperator:
Chyba nie zdziecinnienie, tylko przeciwnie - ludzie dojrzewają do pewnych spraw i zmienia się ich perspektywa. Plus zawsze to jest świetny moment gdy można zderzyć siebie jako gracza/MG z dzieckiem. Na ogół nie zauważamy w pełni tego, jak się rozwijamy i takie zderzenie "ze mną sprzed X lat" może być niezłym szokiem poznawczym.

@ ciekawska tylda:
Niestety, nie gramy nazbyt często. Powody są dwa. Po pierwsze dzieciaki mają zapakowany cały tydzień zajęciami w szkole - bedąc na studiach, gdzie jest pewien luz patrzę na to prawie z przerażeniem. Szkoła - lekcje - spać. Ja bym na obecnym etapie życia uświerknął będąc w takim trybie pracy. Druga sprawa: oczywiście robię straszny błąd wymyślając kampanie :) Mam umysł wybitnie jednostrzałowy. A to dlatego, że bardzo szybko nudzą mi się stare pomysły. Bo a) mam lepsze; b) jak za dużo myślę o wcześniejszych pomysłach, to one rozgrywają mi się w wyobraźni i tracę poczucie sensowności realizowania tego po raz kolejny na sesji.

Niemniej, teraz zabraliśmy się za L5k i jesteśmy po dwóch sesjach. Dzięki za przypomnienie, powinienem coś skrobnąć i podzielić się spostrzeżeniami - bo poznałem kuzynów od jeszcze innej strony jako graczy, ujawniły się inne aspekty ich osobowości.

@ de99ial:
Wiem, i strasznie chciałbym wysłać na takie coś kuzynów. Ale jeśli pojedzie jedno, to i drugie - a wtedy robią się koszty, ech :] Powinny być jakieś pakiety rodzinne ;)
23-02-2011 15:07

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.